Była sobie kobieta, która marzyła o wielkich przygodach
– o dalekich podróżach, niezwykłych spotkaniach i cudach,
które odmieniają życie.
Wydawało jej się, że codzienność to szary cień,
w którym nie dzieje się nic ważnego.
Aż pewnego dnia zatrzymała się przy kubku porannej kawy
i poczuła jego ciepło jak dotyk przyjaciela.
Usłyszała śmiech dziecka za oknem,
zobaczyła promień słońca odbity w szybie
i nagle zrozumiała, że tu właśnie kryje się magia.
Codzienność przestała być nudą
– stała się jej największym skarbem.
Bo to w niej tkwiło życie: w drobnych gestach,
zwykłych rozmowach, wspólnym chlebie i ciszy wieczoru.
I odtąd kobieta wiedziała, że nie trzeba szukać cudów w dalekich krainach.
Cuda czekają codziennie – wystarczy je zauważyć.