Zawsze chciałam pisać. Jeszcze zanim nauczyłam się dobrze trzymać długopis – opowiadałam historie, które rodziły się gdzieś między sercem a wyobraźnią.
Pisanie było moim pierwszym marzeniem. Schronieniem. Sposobem, by uchwycić to,
co niewidzialne.
A potem dorosłość przyszła z ciszą – długo nie pisałam nic, choć we mnie wciąż żyło wszystko. Przez lata byłam taka, jaką trzeba było być: silna, odpowiedzialna, wpasowana. Długo spełniałam cudze oczekiwania, aż któregoś dnia zapytałam samą siebie: a czego pragnę ja?
Tak zaczęła się moja droga powrotu – do słów, do prawdy, do siebie.
Jestem mamą Juliana – wrażliwego, pełnego pasji bramkarza, który każdego dnia przypomina mi, jak pięknie jest wierzyć w siebie.
Opiekuję się ludźmi w ostatnich rozdziałach ich życia – to oni uczą mnie obecności, łagodności i zaufania temu, co większe.
Towarzyszy mi pies Zoja, która zna wszystkie ścieżki lasu i czarny kot Ozzy, który przesiaduje tam, gdzie cisza ma najwięcej światła.
Dziś znów piszę – z miejsca, które boli i leczy jednocześnie. Nie dla efektu. Dla prawdy. Bo wierzę, że słowo może być zaklęciem, opowieść może być lustrem, a książka – drogą, która prowadzi do siebie.
Wierzę w wolność. W autentyczność. W odwagę mówienia własnym głosem. W góry – bo tam zrzucam wszystko, co zbędne. W zioła i polne kwiaty – bo przypominają mi, że wszystko ma swój rytm i czas.
Noszę w sobie jedno ciche marzenie: mały dom w górach. Z ogrodem pełnym ziół, suszarnią, piecem i stołem, przy którym można być sobą. Dom utkany z prostoty, światła, zapachu rozgrzanej mięty i ludzkiego ciepła. Może kiedyś go stworzę. A może już we mnie jest.
Bezkres Szlaku to nie marka. To przestrzeń prawdy. Znajdziesz tu książki – różne jak życie. Niektóre szeptają. Inne niosą ogień. Każda zostawia ślad – może właśnie w Tobie?
Usiądź.
Zaparz herbatę z macierzanki. Opowiem Ci historię.
Może to będzie także Twoja.