W pewnym miasteczku mieszkał rzemieślnik, który słynął z tego, że potrafił naprawić wszystko – od zegara po most.
Ludzie przychodzili do niego, bo wiedzieli, że robił rzeczy solidnie, a jego ręce znały się na swoim rzemiośle.
Pewnego dnia przyszedł do niego kupiec i powiedział: – Napraw mi wóz, ale zapłacę ci tylko garść miedziaków.
Rzemieślnik spojrzał na niego i odpowiedział spokojnie: – Za garść miedziaków dostaniesz garść mojej pracy.
Wóz się potoczy, ale daleko nie zajedzie.
Innego dnia przyszła wdowa. Nie miała wiele, ale przyniosła mu w darze chleb, trochę mleka i ciepłe słowo.
– Nie mogę zapłacić złotem – rzekła – ale dam ci, co mam.
Rzemieślnik uśmiechnął się i pracował nad jej wozem tak długo, aż działał lepiej niż nowy.
Bo zapłatą nie zawsze są pieniądze – czasem jest nią szacunek i wdzięczność.
Od tamtej pory ludzie w miasteczku nauczyli się prostego prawa:
Jeśli płacisz mało, nie oczekuj wiele. Jeśli dajesz serce, możesz liczyć na serce.
A jeśli pragniesz mistrzostwa, bądź gotów zapłacić jak za mistrzostwo.
Bo praca i płaca są jak dwie szale wagi – tylko wtedy, gdy są w równowadze, świat działa sprawiedliwie.